W Łodzi o "Piątej Ewangelii": Śladami wiary. Ziemia Święta
Każda lektura buduje w naszych głowach jakiś obraz opisywanej przez autora rzeczywistości. Dokładnie to samo dzieje się, gdy otwieramy karty Pisma Świętego. Mamy wtedy przed oczami grotę albo szopę – właśnie? – w której narodził się Jezus, jakiś obraz Wieczernika czy Drogi Krzyżowej i Golgoty. Obecność w miejscach związanych z życiem, nauczaniem i cudami Chrystusa, z Jego Męką, śmiercią i Zmartwychwstaniem, są jak otwarcie piątej Ewangelii. Refleksją z pobytu w Ziemi Świętej podzielił się 18 grudnia w łódzkim "Civitas Christiana" Marcin Kluczyński.
Formuła spotkania miała przynajmniej pięć wymiarów – wyliczył prowadzący – obok zmysłów wzroku i słuchu, uczestnicy mogli bowiem doświadczyć namiastki wonności Ziemi Świętej i skosztować jej smaków. Woń Jerusalem przywołał aromat ogrzanego olejku eterycznego z Mirry, mieszającego się w powietrzu z zapachem Za’ataru – charakterystycznej dla tamtejszych ziem przyprawy, której bukiet niesie nuty oregano, majeranku, szałwi i tymianku. Ciężko jednoznacznie opisać kompozycję Za’ataru. Znawcy smaków przyznają, że jest lekko ostry, zarazem ciepły i delikatnie cierpki, pachnie niczym dym z dalekiego żaru albo spieczona słońcem ziemia. Kolejny wymiar spotkania stanowiła lektura wybranych fragmentów Pisma Świętego, które stanowiły narrację dla całego obrazu.
Nasuwa się pytanie, czego można szukać w Izraelu dwa tysiące lat od wydarzeń, które znamy z kart Pisma Świętego? Otóż, tak samo jak Słowo Boże, tak i Ziemię Świętą powinniśmy odczytywać przez pryzmat wiary. Co do wielu miejsc nikt nie ma wątpliwości, że są właśnie tymi wskazywanymi przez natchnionych autorów biblijnych i Ewangelistów, niektóre się jako takie z dużym prawdopodobieństwem domniemywa, inne obrosły mitami, legendami i wrosły w tradycję. – Bez spojrzenia na Ziemię Świętą oczyma wiary możemy wyjechać nawet zawiedzeni – oby tylko nie grobem Jezusa, do którego staliśmy w kolejce dwie godziny, a okazał się pusty – mówił M. Kluczyński.
– Z każdym z nawiedzonych miejsc wiąże się wiele osobistych przeżyć, każde związane z największymi tajemnicami naszej wiary. Betania i wskrzeszenie Łazarza, Jerycho i Sykomora, na którą wspiął się Zacheusz pragnący zobaczyć Jezusa, Góra Kuszenia, Klasztor Pater Noster, Kana Galilejska, Ogród Oliwny, Wieczernik, rejs Jeziorem Galilejskim czy w końcu miejsce Bożego Narodzenia, Via Dolorosa i Grób Pański. Wszystkie te obrazy wciąż żywe, niektóre długo jeszcze będą układane w głowie i w sercu, przywoływane w lekturze Pisma Świętego i w modlitwach – przyznaje Marcin Kluczyński.
– Nakładając na nasze oczy „soczewki wiary”, w wielu z tych miejsc możemy dotknąć, niejako otrzeć się o wielkie tajemnice wydarzeń, którymi naznaczone są dzieje Ludu Wybranego i przyjście na ziemię Pomazańca Bożego. Zobaczymy to w Betlejem, w Wieczerniku, w Ogrodzie Oliwnym, podążając Via Dolorosa… Poczujemy to w powiewie ciepłego powietrza, przenikniętego wonnościami tej ziemi, w spiekocie słońca, w bezkresie gorącego piasku pustynnego albo w kojącym widoku Jeziora Galilejskiego – mówił Kluczyński.
Prowadzący przyznaje, że nawiedzenie Ziemi Świętej jest swoistym otwarciem „piątej Ewangelii”, która sięga czasów Jezusa, dziejów proroków, ale ma swój bieg także dziś. To historia zbawienia każdego z nas. – Jeśli miałbym podzielić się refleksją, która towarzyszyła mi tam i wraca do mnie wciąż, to jest nią pytanie: Dlaczego szukasz Żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go w tych miejscach, prawdziwie Zmartwychwstał i żyje pośród nas. Jest w Komunii, w sakramencie pojednania, w tym, jak się wzajemnie miłujemy. Nie trzeba przebycia tysięcy kilometrów w poszukiwaniu Boga, który <Jest> zawsze przy nas. Niemniej, stanąć na tych miejscach i móc zobrazować sobie jakoś to wszystko – naprawdę bezcenne – podsumowuje Kluczyński.
mk